Media interesują się ważnymi sprawami, w których dużo się dzieje; wyciekami maili ministra, kradzieżą państwowego mienia, handlem ziemią, karuzela VAT. Tam, gdzie nie ma sensacji,  zainteresowanie dziennikarzy słabnie i opadają z sił. Dlatego OZZS „wBREw” postanowiło im pomóc publikując poniższy wywiad, z którego mogą nieodpłatnie korzystać. Dodatkowym ułatwieniem jest podziałwywiadu na dwie części.wBREw

Więcej niż sprzeciw, czyli „wBREW”  –  część 1.

Redaktor: Czy będziecie palić opony na ulicach?

Witold Solski, przewodniczący OZZS „wBREw”:  Nie. A po co mielibyśmy to robić?

Red: Wiele związków zawodowych podejmuje głośne PRowe działania. Wy nie?

WS: Nie. Wolimy skuteczny lobbying na rzecz praw samozatrudnionych.

Red: Szkoda. To przejdźmy dalej. Po co komu związek zawodowych samozatrudnionych, to bardzo duża grupa osób o bardzo zróżnicowanych interesach.

WS: Samozatrudnieni czy osoby samodzielnie świadczące pracę są albo niezauważani przez kolejne rządy, albo traktowani wyłącznie instrumentalnie lub jako podatkowe dojne krowy. Samozatrudniony raz jest traktowany jak pracownik, a raz jak przedsiębiorca, jak władzy wygodnie, choć właściwie jest pracownikiem. Podam przykład; sprawę o zapłatę musi toczyć w sądzie gospodarczym, co znacznie podnosi koszty i usztywnia rygory postępowania. Jednocześnie nie może iść do sądu pracy upomnieć się o swoje prawa, gdy jego umowa z dużą firmą jest tak naprawdę tylko obejściem umowy o pracę. Natomiast gdy chodzi o podatki i ZUS – jest traktowany jak normalna duża firma.

Red: Czego chce „wBREw”?

WS: Chcemy doprowadzić do tego, by tylko osoby świadomie i dobrowolnie decydujące się na prowadzenie działalności gospodarczej były określane jako samozatrudnione. Chcemy wyczyścić wielką grupę „samozatrudnionych” z tych, którzy nimi w ogóle nie są. To powinno być korzystne dla państwa, ale ono nie jest tym zainteresowane. To pierwszy krok.

Red: To ilu jest samozatrudnionych w Polsce?

WS: To zależy, kto liczy. Jeśli GUS – to jest nas dwa i pół miliona, bo tyle jest zarejestrowanych JDG ( jednoosobowych działalności gospodarczych). Ale nie są to tylko osoby samodzielnie świadczące pracę, lecz także całkiem duzi przedsiębiorcy działający tych ramach. Na przykład znajomy deweloper, który zatrudnia kilkadziesiąt osób na umowę zlecenie, wciąż jest JDG. To jaki z niego samozatrudniony? Według naszych szacunków jest nas około dwóch milionów. I na rzecz tych dwóch milionów działamy.

Red: Jak? Paląc opony?

WS: Nie, już mówiłem, że opon nie będziemy palić. My jesteśmy dla tych, którzy prowadząc działalność gospodarczą samodzielnie, nie zatrudniając pracowników świadczą pracę na rzecz jednego lub kilku podmiotów gospodarczych na podstawie umów cywilnoprawnych. I robią to dlatego, że chcą, że taki mają pomysł na siebie i zarabianie na życie. Jeśli nawet odejmiemy fikcyjnych samozatrudnionych, to jest to ponad półtoramilionowa armia pracobiorców, którzy dotąd nie mieli swojej reprezentacji.

Chcemy wprowadzać zmiany w przepisach prawa korzystne dla samozatrudnionych. Takie, by nie byli pracownikami, których zmuszono do samozatrudnienia, tak jak to się dzieje teraz w państwowej telewizji. To fikcja, a my chcemy walczyć z fikcją o samozatrudnieniu.

Red: Po co?

WS: Żeby lepiej zdefiniować interesy i potrzeby SZ i podejmować skuteczne działania. Wyobraźmy sobie dużą korporację, na przykład giganta sprzedaży wysyłkowej, który ma umowy z setkami samozatrudnionych JDG. Tylko po to, żeby nie ponosić kosztów związanych z zatrudnianiem pracowników. A przy okazji by nie odpowiadać za wypadki, którym oni ulegają pracując dla giganta. Na tych samozatrudnionych wymuszane są warunki współpracy B2B, bez żadnej dyskusji. A oni nie mają się do kogo odwołać, nie mogą zaprotestować, nie mogą zastrajkować.

Red: Czyli palić opon?

WS: Nie. Są także inne formy protestu, na przykład legalny strajk włoski, którego dziś nie można sobie wyobrazić w wykonaniu samozatrudnionych. Natomiast nasz związek daje im taką możliwość zrzeszania się i przeprowadzenia protestu oraz negocjacji zbiorowych z pracodawcą, w imieniu samozatrudnionych. Ale nie o prosty nam chodzi, bo „wBREw” nie oznacza „przeciw”.

Mamy także koncepcje pozytywne, takie jak „wakacje od ZUS”, która wymaga zmian wielu aktów prawnych. Gdy pracownik chce wyjechać na urlop – musi go sobie opłacić w biurze podróży. Składkę  ZUS za okres jego urlopu płaci za niego pracodawca. Ale kiedy to samozatrudniony chce jechać na urlop musi sobie wykupić wycieczkę i na dodatek zapłacić sto procent składki ZUS, czyli dopłacić do urlopu składkę jakby był w pracy, choć przecież nie pracuje, nie zarabia i jest na urlopie. Czyli teoretycznie odpoczywa, ale nie dla ZUS. My chcemy to zmienić.

Red: To trochę skomplikowane. A co już zrobiliście jako związek?

WS: Przypomnę, że zostaliśmy zarejestrowani we wrześniu 2021 roku, więc działamy od kilku miesięcy. Mimo to dopilnowaliśmy by „ulga dla średniaków” zapisana w Polskim Ładzie nie ominęła samozatrudnionych, choć początkowo miało tak być, co rodziło nierówność świadczących pracę wobec prawa. Ustawodawca tego nie zauważył, ale my tak. I dzięki lobbingowi korzystny dla SZ zapis się pojawił.

Red: Coś jeszcze?

WS: Powołaliśmy nasz zespół prawny, który zajmuje się przeglądem prawa. Będzie występował z propozycjami konkretnych zmian i zapisów. Najpierw jednak zbudujemy precyzyjną definicję samozatrudnionego, bo udział tych osób w życiu gospodarczym państwa jest coraz większy. Przypomnę, że w Polsce jest 16milionów aktywnych zawodowo ludzi. A samozatrudnionych jest 1,6 miliona – z prostego rachunku wynika, że to 10 procent pracujących. To jest siła gospodarcza i społeczna. Są to osoby przedsiębiorcze, samodzielne, innowacyjne, zasilające budżet ogromnymi podatkami. I całkowicie pomijane przez państwo jako pracobiorcy. Jesteśmy dla kolejnych rządów jedynie źródłem dochodów podatkowych, rozproszoną grupą przedsiębiorców, z którą nie trzeba się specjalnie liczyć i którą można dociskać daninami. Dlatego już działa nasz zespołu do zmian legislacyjnych, a docelowo chcemy zmian w Kodeksie Pracy.