Media interesują się ważnymi sprawami, w których dużo się dzieje; wyciekami maili ministra, kradzieżą państwowego mienia, handlem ziemią, karuzela VAT. Tam, gdzie nie ma sensacji,  zainteresowanie dziennikarzy słabnie i opadają z sił. Dlatego OZZS „wBREw” postanowiło im pomóc publikując poniższy wywiad, z którego mogą nieodpłatnie korzystać. Dodatkowym ułatwieniem jest podział wywiadu na dwie części.

Więcej niż sprzeciw, czyli „wBREw” – cz. 2 wBREw

Red:  Jakie macie inne pomysły i koncepcje?

Witold Solski, przewodniczący OZZS „wBREw”: Chcemy opisać samozatrudnionych. Nikt dotąd nie zrobił przekrojowych badań osób prowadzących JDG i dlatego tak naprawdę nie wiadomo kim one są; począwszy od struktury wiekowej, przez wykształcenie, zarobki, stan zdrowia po motywacje. Tymczasem w całej Europie rola samozatrudnionych w gospodarce rośnie, a nie maleje. Gruntowna wiedza na ich temat pozwala stworzyć kryteria i definicję najlepiej opisującą te osoby. W Niemczech na przykład, gdy mowa jest o stosowaniu uprawnień (także o charakterze zbiorowym) w odniesieniu do samozatrudnionych przyjmuje się, że samozatrudniony to osoba, której 50 procent dochodu pochodzi z kontraktu z jednym partnerem biznesowym, z kolei w Hiszpanii przyjęto, że jest to 75 procent dochodu. Warto takie kryteria ustalić także w Polsce.

Red: W jakim celu?

WS: Jest ich kilka. Po pierwsze, zredukować liczbę osób fikcyjnych samozatrudnionych. Niektórzy prowadzą duże firmy będąc JDG, inni pracują jak etatowcy będąc zmuszonymi do samozatrudnienia, choć wcale tego nie chcą. Niech samozatrudnionymi będą tylko ci, którzy sami tego chcą i samodzielnie świadczą pracę. To jest w interesie państwa i każdego kolejnego rządu by wiedzieć, kim naprawdę jest ta grupa społeczna. Bo ja myślę, że niedocenioną siłą. Ta siła może być motorem zmian zgodnie z nasza koncepcją Nowej Pracy.

Red: Chodzi o zmianę pracy na lepszą?

WS: Chodzi o zmianę sposobu pojmowania pracy. Nie jako pańszczyźnianej służby, nie jako handlu swoim czasem i umiejętnościami, to przestarzałe koncepcje. Samozatrudnieni to najlepsza reprezentacja pojmowania pracy jako kooperacji na rzecz osiągania wspólnych celów, zadań, za godziwym wynagrodzeniem. Te cele może osiągać jedna firma lub grupa przedsiębiorców ale głównym z nich nie jest zysk. Poczucie sensu, odpowiedzialność społeczna, współpraca na równych prawach mają swoją niewymierną wartość, często większą niż pieniądze. Bo praca to nie towar. Pracę się wynagradza a nie opłaca.

Idea Nowej Pracy wiąże się z koncepcją przywrócenia pojęcia Zakładu Pracy jako przestrzeni, w której ludzie, solidarnie, we wspólnocie świadczą pracę z zachowaniem jej godności. Miejsce gdzie samozatrudnieni, pracownicy, pracodawcy, interesariusze wytwarzają nie tylko dobro materialne, ale wspólne dobro. Praca dziś nie jest już towarem który ma jedynie swoją cenę, jest procesem współdziałania grupy ludzi, w którym jedni z jej efektu czerpią więcej a drudzy mniej. Nie mówimy o tym, by wszyscy otrzymywali równe korzyści, lecz by te korzyści były dzielone sprawiedliwie, z zachowaniem godności człowieka – pracobiorcy. Dzisiaj tak działają firmy rodzinne u nas, a na świecie – w szczególności w Japonii. To pewien koncept wspólnoty. Pracownicy, ich rodziny, kooperanci, pracodawcy – właściciele firmy, klienci, interesariusze społeczni powiązani na przykład wyłącznie poprzez wpływ na środowisko – wszyscy razem żyją w jakiejś wspólnej przestrzeni, a nie obok siebie i są tego świadomi. Nie ma opozycji pracownik – pracodawca. Firma nie jest kością, o którą się walczy i warczy. Zakład Pracy to wspólne dobro i szansa na bycie człowieka w społeczeństwie. Mamy nawet podbudowę teoretyczną i w ślad za profesorem  Arkadiuszem Sobczykiem z UJ, rozumiemy „zakład pracy” jako wyodrębnioną organizacyjnie przestrzeń, w której ludzie, solidarnie i przede wszystkim we wspólnocie, świadczą pracę; jako miejsce, gdzie samozatrudnieni, pracownicy, pracodawcy i inni interesariusze wytwarzają nie tylko dobro materialne, ale wspólne dobro, płynące z godnych relacji.

Red: To wielkie słowa. A od czego zacząć?

WS: A choćby od nieodpłatnej weryfikacji umów proponowanych samozatrudnionym przez dużych partnerów, którzy często bezkarnie dyktują im warunki kontraktu, od których nie się gdzie ani jak odwołać. W Hiszpanii funkcjonuje system poradniczy, wspierany przez państwo, który nieodpłatnie dokonuje takiej oceny, usuwając tak popularne dziś klauzule abuzywne.

Kolejny element to faktyczna ochrona sygnalistów zgłaszających nieprawidłowości. Obecne wdrożenie unijnej dyrektywy w Polsce spowodowało, że sygnaliści są wręcz wystawieni na odstrzał, zamiast być chronieni, choć pewnie celem twórców uregulowań prawnych była jednak ochrona.

Wreszcie zastąpienie nadużywanych haseł CSR  i ESG faktycznymi działaniami w ramach HRDD ( Human Rights Due Diligence) CSR i ESG stały się zaklęciami odnoszącymi się do wymogu łączenia celów gospodarczych z oczekiwaniami społecznymi i środowiskowymi. Niestety, wymóg ten – wyrażony na szereg sposobów – przedsiębiorcy zastępują regułami poprawności politycznej. Tymczasem skrót HRDDoznacza respektowanie praw człowieka w relacjach biznesowych. Nie bez powodu Wysoki Komisarz Praw Człowieka Narodów Zjednoczonych wydał nawet ostatnio rekomendacje dla Komisji Europejskiej, która z kolei zamierza wprowadzić w Unii Europejskiej system zmuszający do zachowania należytej staranności –due diligence- w łańcuchu dostaw w kontekście praw człowieka, a zatem i praw pracowniczych. System ten ma być zgodny Wytycznymi ONZ dotyczącymi Biznesu i Praw Człowieka (UNGP). W skrócie, zarówno ONZ jak i Komisji Europejskiej chodzi o to, by przy pomocy wielu różnych środków presji i przymusu ( nie tylko prawnego) skutecznie wspierać poszanowanie praw człowieka przez przedsiębiorstwa. Z jednej strony zapobiegać ma to niewolniczej pracy dzieci w kopalniach kobaltu w Afryce i przy krosnach w Indiach, a z drugiej – nieuczciwym praktykom stosowanym przez korporacje wobec samozatrudnionych na przykład w Polsce, bo żaden pracobiorca nie jest odpadem, który można wykorzystać w łańcuchu produkcji lub dostaw. I tu także jest miejsce dla konkretnych działań OZZS „wBREw”.

Red:  Z kim chcecie te działania realizować?

WS: Modelowo najbliżej nam jest do samorządów. One doskonale rozumieją wagę więzi społecznych i gospodarczych na poziomie lokalnym i ich znaczenie dla społeczności, w wielu wymiarach. Podatki, inwestycje, drogi i kanalizacja – to wszystko jest ważne. Ale tylko wtedy, gdy jest to robione z myślą o ludziach, a nie o zyskach.

Red: Szykujecie przewrót? Będzie palenie opon?

WS: Nie. Chcemy tylko przewrotu w myśleniu – albo aż w myśleniu. Opisane działania, uzupełnione kolejnymi, to przygotowanie do dyskusji o nowej umowie społecznej. Uważam, że nasz związek ma zadanie publiczne do wykonania. Zawrzyjmy układ zbiorowy, w którym wypracujemy warunki brzegowe wspólnego, zgodnego dbania o mienie Polski, mienie, czyli znacznie więcej niż dobra materialne. Mienie Polski to nasze dobro – dobro wspólne. Nasza przeszłość, teraźniejszość i przyszłość.