Wielu z tych, którzy myślą o samozatrudnieniu jest na wakacjach chcąc odpocząć choćby i pod gruszą od zgiełku miasta i pracy. Leniuchując już teraz warto pomyśleć o przyszłości, szczególnie tej podatkowej, która dla samozatrudnionych nie rysuje się różowo. I konsekwencjach wyboru drogi samozatrudnionego.
Dlatego przedstawiamy kilka wakacyjnych porad do zastosowania w powakacyjnym życiu, zaczynając od księgowości.
Niestety, prowadzenie księgowości to obowiązek każdego przedsiębiorcy – niezależnie od tego, czy jest Stevem Jobsem, czy jest samozatrudnionym fachowcem od napraw telefonów. Jak wobec tego ma być prowadzona ta księgowość ?
Niewielkie opcje
Księgowość dla jednoosobowej działalności gospodarczej może być prowadzona zarówno jako pełna księgowość, jak i jako księgowość uproszczona.
Pełna księgowość samozatrudnionemu zwykle nie jest potrzebna, choć w pewnych okolicznościach staje się wymogiem. Kiedy na przykład roczny przychód przedsiębiorcy przekracza wartość 2 000 000 euro, czego należy życzyć każdemu samozatrudnionemu. Prowadzenie pełnej księgowości zapewnia pełną kontrolę nad wydatkami i kosztami, umożliwia przeprowadzanie analiz finansowych i daje dostęp do informacji, które mogą pomóc w planowaniu przyszłych inwestycji.
Uproszczona księgowość to coś, na co powinien postawić startujący samozatrudniony. Może ona być prowadzona jako:
– Ryczałt ewidencjonowany – tutaj księgowane są przychody firmy i nie ma możliwości odliczenia kosztów ich uzyskania. To bardzo dobra opcja dla firm generujących małe koszty;
– Księgi Przychodów i Rozchodów – w przeciwieństwie do ryczałtu, w tym podejściu do podatków możliwe jest odliczanie kosztów od przychodu. Księga Przychodów i Rozchodów pozwala na wliczenie w koszty wydatków, które są bezpośrednio związane z uzyskaniem przychodu.
Nie tylko podatki
Jednak to nie podatki są podstawowym obciążeniem samozatrudnionych, o czym warto uczciwie poinformować tych, którzy myślą o JDG.
Jak łatwo zgadnąć, klątwą samozatrudnionych jest ZUS, który dziś sięga kwoty minimum 1600zł do nawet 2300zł miesięcznie. A ZUSu nie da się nie zapłacić.
Nawet samozatrudniony, który przebywa na wakacjach i zgłasza ten wyjazd do ZUS – i tak musi zapłacić pełną składkę. Stąd trudno mówić o równości pracobiorców wobec prawa, skory my – samozatrudnieni – wypoczywając, płacimy za to spore pieniądze. Koszt dwutygodniowego wyjazdu trzeba powiększyć o 800zł daniny na rzecz ZUS. Zaprawdę, ani to godne, ani sprawiedliwe.
Dlatego samozatrudnieni są winni ZUSowi już 38,5 mld złotych. Może więc warto podczas wakacji w Złotych Piaskach rozważyć złotą radę prezesa z Nowogrodzkiej; nie stać cię na ZUS, nie zakładaj firmy.
I tak właśnie kwitnie nowożytny peerelizm, zwany kiedyś socjalizmem, który topi przedsiębiorców w morzu danin i podatków.