Divide et impera – to rzymska zasada stosowana wobec podbijanych ludów, z której dziś skutecznie korzysta władza wobec wszystkich pracujących w III RP. Ale szczucie jednych grup pracobiorców na drugich nie jest celem wBREW. My proponujemy inne rozumienie rzymskiej maksymy, o pozytywnym brzmieniu: DZIEL – sprawiedliwie wspólnie wypracowane dobro i RZĄDŹ – dzięki temu dobrze i mądrze. Żyjemy w czasach zmiany i dlatego także tej maksymie chcemy zmienić konotację, dodając do niej hasło ; „Różnorodność jest sexy” oznaczające między innymi szacunek dla imigrantów.

Różnorodność to wielość podmiotów na rynku, w odmienny sposób świadczący usługi, w tym pracę. Wspólnoty etniczne pojmują pracę na różne sposoby – dlatego wBREW chce, by to myślenie uszanować i uzgodnić/dostosować oczekiwania pracodawcy i pracobiorcy poprzez dyskusję. Idealizm? Nie, to pragmatyzm, bo tak ustalone reguły gry będą po pierwsze przestrzegane a po drugie będę efektywne, zwiększając wydajność pracobiorcy.

Różnorodność kulturowa i etniczna jest twórcza, także dla rynku pracy. Zamiast myśleć stereotypowo o Wietnamczykach, Białorusinach, Ukraińcach, Nepalczykach, Hindusach, Pakistańczykach i Chińczykach wBREW chce, by myśleć o nich otwarcie i z szacunkiem. Tak, by wreszcie pracodawcy pomyśleli o tym, ile i czego możemy się od nich nauczyć? Idealizm? Nie, to pragmatyzm. To się opłaca. Wystarczy, że pracodawca pomyśli o zupie Won Ton, którą tak lubi, a której przyrządzanie może się nauczyć od kucharza ze Wschodu.

Różnorodność struktur myślowych to nowe sposoby wytwarzania produktów i świadczenia usług. Siedząc w prasłowiańskim grajdołku z krzyżem w dłoni prochu nie wymyślimy, bo jest to chiński wynalazek – i tak już pozostanie. Ale wraz z imigrantami, którzy czują się w Polsce dobrze i swobodnie, którzy nie tylko mają prawo ale i mogą bez obaw prezentować swoje obyczaje, sposoby myślenia, kulturę, technikę i koncepcje rozwoju możemy brać udział w nowej rzeczywistości. Nie widać jej zza betonowych murów siedzib partii, nie widać zza stalowej bramy Sejmu ani zza pancernych szyb willi na Żoliborzu. Widać ją na ulicy, w tramwaju, w kinie, w restauracji – wszędzie, gdzie są z nami obcokrajowcy. wBREW żąda, by tę różnorodność respektować i szanować. Idealizm? Nie, to pragmatyzm. Jeśli my nie uszanujemy tej różnorodności, ona nie będzie szanować nas – i będzie to strata dla obu stron.

Korporacje chcą tę różnorodność jedynie wykorzystać, pożreć i wypluć używając pojęcia greenwashing. Chcą nadal bezwzględnie realizować jeden, jedyny cel, który nimi powoduje:  maksymalizacji zysku kosztem pracownika, zasłaniając się listkiem figowym haseł dotyczących środowiska, społeczności, nowego ładu korporacyjnego. wBREW zrywa ten listek i domaga się respektowania wprost praw człowiek, praw pracownika, praw wszelkich mniejszości. wBREW żąda dla nich podmiotowości, szacunku, rozmowy o problemach wiedząc, że przyszłość to różnorodność wsparta wzajemnym szacunkiem, a nie bezwzględna chciwość. Przyszłość to także otwartość, a nie ksenofobiczna wsobność zaściankowego szlachciury z opłotowanego blokowiska zwanego zespołem apartamentowców.

Dla wBREW kluczem do takiej rozmowy i zmagań z korpoładem są Prawa Człowieka pisane z dużej litery dlatego, że są aż tak ważne. A także dlatego, że mają być przestrzegane. wBREW otwiera swoją związkową przestrzeń dla wszystkich, którzy uczestniczą w nowej rzeczywistości pracy, a więc i dla imigrantów o odmiennym sposobie postrzegania świata, w tym świata pracy, w którym kolor skóry nie ma znaczenia.

Różnorodność jest sexy. Trzeb tylko umieć na nią spojrzeć we właściwy sposób.