Słysząc hasła takie jak „Mniej znaczy lepiej” w grobie przewracają się ojcowie kapitalizmu. Tymczasem filozof Jason Hickel w swojej wizji pisze również, że „odejście o wzrostu gospodarczego ocali świat” – co dla Adama Smitha jest kołkiem osinowym, po wbiciu którego już z trumny nie wstanie. Ale nie będzie jedynym, bo także i Karol Marks po tym ciosie się nie podniesie, nie mówiąc już o Leninie.

Powyższe koncepcje płyną na fali zwanej HRDD (Human Rights Due Diligence), kładącej nacisk na sumienne wdrażanie – due diligence – praw człowieka w biznesie, będącej dalszym krokiem po CSR (Corporate Social Responsibility) – społecznej odpowiedzialności biznesu.

Ta odpowiedzialność rozciąga się coraz szerzej i głębiej, najkrócej rzecz biorąc po to, by spiłować kły korporacyjnym potworom. Skoro nie da się tych kłów wyrwać za pomocą ponadnarodowych zapisów zakazujących praktyk sprzyjających wyzyskowi, unikaniu podatków i kar za niszczenie naszej planety, to może poprzez presję zmuszającą do wzięcia odpowiedzialności za prawa człowiek uda się osiągnąć podobny cel.

Jason Hickel pisze o końcu epoki rozwoju kojarzonego wyłącznie ze wzrostem ilościowym, stawiając na wzrost jakościowy, co idzie w parze z ochroną praw człowieka w procesie wytwórczym, produkcyjnym i usługowym.

Wysoki Komisarz Praw Człowieka Narodów Zjednoczonych wydał nawet ostatnio rekomendacje dla Komisji Europejskiej, która z kolei zamierza wprowadzić w Unii Europejskiej system zmuszający do zachowania należytej staranności –due diligence– w łańcuchu dostaw w kontekście praw człowieka, a zatem i praw pracowniczych. System ten ma być zgodny Wytycznymi ONZ dotyczącymi Biznesu i Praw Człowieka (UNGP).

W skrócie, zarówno ONZ jak i Komisji Europejskiej chodzi o to, by przy pomocy wielu różnych środków presji i przymusu (nie tylko prawnego) skutecznie wspierać poszanowanie praw człowieka przez przedsiębiorstwa.

https://www.ohchr.org/Documents/Issues/Business/ohchr-recommendations-to-ec-on-mhrdd.pdf

Z jednej strony zapobiegać ma to niewolniczej pracy dzieci w kopalniach kobaltu w Afryce i przy krosnach w Indiach, a z drugiej – nieuczciwym praktykom stosowanym przez korporacje wobec samozatrudnionych na przykład w Polsce.

Korporacja – to słowo klucz, które jest synonimem bezwzględnego i bezpaństwowego potwora nastawionego wyłącznie na generowanie maksymalnego zysku kosztem pracobiorcy, kimkolwiek by nie był.

Jednak obecnie to wszyscy pracodawcy stają przed wyzwaniem, w jaki sposób wdrożyć działania i procesy należytej staranności w obszarze ochrony praw człowieka, które nie mają być już tylko papierowymi deklaracjami, ale stanem faktycznym.

Skoro nie wystarczyła zachęta w postaci dobrowolnej CSR (społecznej odpowiedzialności przedsiębiorstw), pora na rozszerzenie tej odpowiedzialności o respektowanie praw człowieka. To w gruncie rzeczy dość ponura konstatacja (choć prawdziwa), że obecnie firmy trzeba zmuszać do przestrzegania praw człowieka, ponieważ są przez nie notorycznie łamane. Takie podejście – a zostanie ono wdrożone – zakłada i generuje konkretne sankcje prawne i finansowe, o czym także wspomina Wysoki Komisarz i draft projektu KE, która przedkłada konkretne akty prawne Parlamentowi Europejskiemu.

Prawa człowieka są obiektywne i przysługują ludziom, a zatem ich poszanowanie jest obowiązkiem pracodawców i przedsiębiorców, co sprawi, że w biznesie zapanuje nadrzędność praw nad oczekiwaniami. HRDD (human rigts due dilligence) to nic innego jak dbałość i troska o eliminowanie ryzyka, ale nie ryzyka przedsiębiorcy, lecz ryzyka jakie wobec praw człowieka wywołać może proces gospodarczy i/lub jego aktorzy.

Niedocenionym sprzymierzeńcem są związki zawodowe, w szczególności nasz związek samozatrudnionych wBREw. Stoi on na straży praw człowieka w biznesie i zapobiega ich łamaniu, zamiast czekać aż zostaną złamane i trzeba będzie szkodę naprawiać bądź rekompensować. To element pełnej partycypacji pracobiorców w procesie wytwórczym.

ESG, jak wiemy to środowisko, społeczność i dalekomyślne zarządzanie. CSR wraz z HRDD spaja i wypełnia strategię doskonałej trójcy. Korporacje minionej epoki rosły dla dobra swych akcjonariuszy. Pod koniec minionego wieku budowały swą daleką, przyszłą wartość dla interesariuszy i to  jest esencja CSR. Współcześnie firmy budują swą przyszłość w symbiozie z oceną swych klientów, także tych przyszłych (nawet nie potencjalnych).

wBREw stoi na stanowisku, że nie ma nic cenniejszego nad prawa człowieka i to by je chronić jest głównym celem biznesu za którym następuje dostarczanie towarów i usług oraz budowa zysku.

Ryzyko ludzkości jest ryzykiem firm, bez ludzi nie ma rynku. Ludzkość dojrzała do maksymy by chronić, szanować, naprawiać – o czym między innymi można przeczytać w książce Jasona Hickela.

Należyta staranność w poszanowaniu praw człowieka zasadza się na trzech filarach: obowiązkach państwa, odpowiedzialności biznesu i dostępie do środków zaradczych. Dlatego wBREw wzywa: identyfikujmy ryzyka, wykrywajmy zagrożenia nie dbając wyłącznie o materialne interesy i pamiętajmy, że żadna łaskawa filantropia nie równoważy naruszeń praw człowieka.

Zacznijmy tropić skalę i zakres łamania praw człowieka, stawiajmy na odwracalność procesów i zjawisk. Rozróżniajmy oszukańcze deklaracje od staranności i od zakotwiczonych mechanizmów ochrony naszych praw. Dbajmy o prawa człowieka, bo one są nam przyrodzone, niezbywalne i powszechne.

Koncepcja HRDD współbrzmi z esencją działań wBREw.