W epoce późnej nowoczesności, w której rozpadają się dawne formy wspólnoty, a instytucje ekonomiczne roszczą sobie prawo do roli demiurgów przyszłości, wyłania się potrzeba nowego etosu zarządzania. Environmental Social Governance (ESG) nie jest już jedynie zestawem standardów raportowania, lecz coraz wyraźniej rysuje się jako moralna mapa relacji między światem korporacyjnym a resztą społeczeństwa.
W tym duchu interpretowany Drugi Raport Kinga (King II Report), a w ślad za nim czwarta jego odsłona (King IV), nie tyle opisują mechanizmy corporate governance, co raczej stanowią wezwanie do odnowienia społecznej umowy między kapitałem a człowiekiem.
Podstawy filozoficzne ESG sięgają sporów toczonych od lat 70. XX wieku. Milton Friedman, ikona libertariańskiego kapitalizmu, twierdził w słynnej formule, że „Jedyną społeczną odpowiedzialnością biznesu jest zwiększanie jego zysków”. Twierdził, że menedżerowie nie są uprawnieni do alokowania środków na cele społeczne, gdyż tym samym narzucają prywatny podatek akcjonariuszom. Jego świat, świat redukcjonistyczny, legalistyczny, pozbawiony moralnego zmysłu – opierał się na przekonaniu, że jedyną relacją moralną w biznesie jest kontrakt.
Wizję kontestowali Christopher Stone i Peter French. Stone, w tekście „Should Trees Have Standing?”, odrzucał fetyszyzm prawa jako granicy odpowiedzialności korporacyjnej. Twierdził, że odpowiedzialność powinna wyprzedzać regulację, ponieważ prawo zawsze przychodzi po fakcie. French, z kolei, postulował, że korporacja, dzięki swojej złożonej strukturze decyzyjnej (Corporate Internal Decision Structure, CID), jest moralnym sprawcą – bytem, który nie tylko posiada intencje, ale również ponosi odpowiedzialność.
Raport King II wprowadza kluczową figurę. Powołuje obywatela korporacyjnego. Firma staje się aktorem moralnym, nie tylko prawnym. Jest zobowiązana nie tylko do przestrzegania prawa, lecz również do budowania zaufania społecznego, promowania inkluzywności i respektowania godności osób. Czwarty Raport Kinga (King IV) rozwija tę perspektywę. Stanowi, że „Zarządzanie nie jest funkcją technokratyczną. To przejaw dojrzałości etycznej, przejawianej w relacjach z interesariuszami”.
Na gruncie filozofii moralnej teoria interesariuszy (stakeholder theory) Edwarda Freemana i Davida Evana staje się alternatywą wobec dominacji teorii akcjonariuszy. Odwołując się do etyki Kanta, autorzy wskazują, że ludzie nie mogą być traktowani jako środki do celu. Interesariusze, zbiór ludzi, a wśród nich są pracownicy, społeczności lokalne, dostawcy, klienci – nie są zewnętrznym tłem korporacji, lecz jej współtwórcami. Ich prawa nie mogą być warunkowane strategią, lecz powinny być respektowane bez względu na kalkulację zysków. Freeman pisał, że „Wszyscy interesariusze mają prawo być traktowani jako cele same w sobie, a nie jako narzędzia realizacji wartości dla innych”.
Kenneth Goodpaster rozwija tę myśl, rozróżniając między obowiązkami strategicznymi a normatywnymi. Krytykuje propozycję Freemana, by zarząd pełnił wielopowierniczą rolę wobec wszystkich interesariuszy. Myśliciel uczy i wskazuje, że mogłoby to doprowadzić do paraliżu decyzyjnego. Goodpaster proponuje kompromis. Ustanawia nie tylko obowiązek powierniczy wobec akcjonariuszy, ale silne moralne obowiązki wobec innych grup. Jak pisał: „Moralność nie musi być wpisana w statut, by być obowiązująca. Sumienie korporacyjne może działać również poza kontraktem”.
Dialektyka – między interesem właścicieli a dobrem wspólnym – konstytuuje napięcie, które ESG próbuje przepracować. Nie jest przypadkiem, że Raport King II porusza kwestię afrykańskiej filozofii Ubuntu. W jej duchu osoba nie istnieje w izolacji, lecz poprzez relacje. „Jestem, bo jesteśmy” – ta maksyma definiuje godność ludzką jako wynik współzależności, a nie niezależności. Governance inspirowane Ubuntu zakłada, że korporacja musi służyć społeczności, bo to z niej wyrasta jej legitymizacja. Nie wystarczy być legalnym – trzeba być społecznie akceptowanym.
King IV stwierdza jednoznacznie, że „Licencja na działanie nie wynika już tylko z rejestru handlowego, lecz z jakości relacji z interesariuszami”. ESG staje się narzędziem pielęgnacji tych relacji. Governance zaś przestaje być mechanizmem kontroli, a staje się formą troski. To przejście – od nadzoru do wspólnoty – stanowi rewolucję w zarządzaniu.
Oczywiście, głosy krytyczne nie milkną. Velasquez, Danley, Ladd, indywidualiści metodologiczni, twierdzą, że nie ma czegoś takiego jak odpowiedzialność korporacyjna. Odpowiadają jednostki, nie struktury. Praktyka przeczy tej teorii. Katastrofy ekologiczne, wyzysk w łańcuchach dostaw, manipulacja informacją – to nie decyzje jednej osoby, lecz efekt systemowego działania. Jeśli korporacje mają siłę tworzenia rzeczywistości, muszą też ponosić odpowiedzialność za jej jakość.
Przykłady skuteczności governance w duchu ESG są już widoczne. Duńska Novo Nordisk łączy rentowność z programami walki z cukrzycą w krajach rozwijających się. Patagonia opiera swój model na pełnej transparentności łańcucha wartości i szacunku dla pracowników. Unilever inwestuje w zrównoważony rozwój, ponieważ, jak twierdzi Paul Polman, że „biznes, który ignoruje społeczeństwo, w końcu ignorowany będzie przez społeczeństwo”.
W tym krajobrazie rośnie znaczenie takich inicjatyw jak OZZS WBREW – związku zawodowego samozatrudnionych, który redefiniuje przestrzeń „Social” w ESG. WBREW to nie tylko platforma obrony praw jednostek, lecz wspólnota dialogu i negocjacji. Samozatrudnieni, którzy zbyt długo byli niewidzialni, zyskują głos i instytucjonalną formę reprezentacji. To dokładnie ten rodzaj organizowania się, którego oczekuje King IV. Odpowiedzialność władzy, inkluzywność struktury, otwartość relacji.
ESG, by nie pozostało etykietą, musi wykroczyć poza regulację. Potrzebujemy nowego paradygmatu. Proponuję koncepcję OMNIBUS – Odpowiedzialność, Moralność, Normatywność, Inkluzywność, Bycie, Uczestnictwo, Solidarność. OMNIBUS jako wizja ESG nie opisuje rzeczywistości, ale ją projektuje.
Odpowiedzialność nie jest tylko zgodnością z przepisami, lecz świadomością skutków. Moralność to nie zbiór wartości marketingowych, lecz gotowość do wyrzeczenia się zysku na rzecz sprawiedliwości. Normatywność oznacza zakorzenienie działania w zasadach, które nie są jedynie wyborem, lecz koniecznością moralną. Inkluzywność to realna obecność słabych, nie tylko ich reprezentacja. Bycie to uznanie, że korporacja żyje – nie jako maszyna, ale jako organizm relacyjny. Uczestnictwo to zaufanie, że ci, których dotyczą decyzje, mogą je współkształtować. Solidarność – to koniec logiki transakcji, początek logiki więzi.
OMNIBUS nie neguje ESG, ale domaga się jego pogłębienia. ESG nie jako procedura, ale jako praktyka moralna. ESG nie jako raport, ale jako ethos. OMNIBUS może stać się wspólnym autobusem, w którym jadą razem kapitał, praca, środowisko i wspólnota. Wielu małych dużo wspólnie może i nie jako pasażerowie klasy biznes i ekonomicznej, lecz jako współkierowcy przyszłości.
Czy jesteśmy gotowi, by wsiąść?