Kupiłem. Przeczytałem. Wiem. 

Aaron Bastani, manifest będący konsekwentnym wykładanym poglądem winien udostępnić w sieci bezpłatnie. Książkę z 2022 roku przetłumaczyło i wydało wydawnictwo Heterodox. 

Autor przez 5 lat pisał doktorat. Zapoznał się z kilkoma dziesiątkami pozycji, które przytoczył w bibliografii. Młody naukowiec musi wykazać się oczytaniem dzięki czemu mamy przegląd notatek. Większość z lektur jest znana i w Polsce, nawet i ja je odnotowałem. Jednak także i taki skrót jest przydatny. Dobrze jest powtarzać argumenty i rozumować ze znanym wspólnie aparatem pojęciowym.

Publicystyczna wersja doktoratu pozwala czytelnikowi przypomnieć, przez notatki Aarona, poglądy myślicieli osadzonych w rozumowaniu. Ubocznie prześledzić można sztandarowe hasła nurtów post Habermasowskich.  Ciekawych odsyłam do lektury, język nie jest zbyt sztywny a fragmentaryzacja przydaje tekstowi rytmu. Czytanie wyrywkowe nie zubaża, a nawet pozwoli błyskotliwie i szybko wyrobić sobie ekstrawaganckie opinie prywatne. Trochę jednak z uwagi na kulturę dyskusji i uczciwość wobec interlokutora trzeba wskazać kilka naskórkowych twierdzeń doktoranta i umiejscowić je w kontekście tak uroczo pominiętym przez współczesnego neo marksistę dla dobra tezy książki. Zatem koncept Bastaniego zderzony będzie z mym komentarzem, wycieczką erystyczną. Zaczynamy.

„Terminu „komunizm” używam … na określenie społeczeństwa, w którym praca została wyeliminowana”. Dotychczas w komunizmie dostrzegano zmiany wiązek praw własności i relacji między klasami. Teza o zaprzestaniu pracy, tak jak kilkukrotne użycie cytatów z dorobku chrześcijaństwa, kieruje naszą uwagę, że autor szuka w sobie i dla nas raju, owego raju stworzenia.

Mamy bogate piśmiennictwo pokazujące dzieje ludzkości w perspektywie funkcjonalnej. Rozwój poziomu życia powiązany z dostępem do żywności, który po wprowadzeniu rolnictwa i hodowli się poprawił. Z polepszenia warunków bytowych po zmianach technologii budowy i ogrzewania domostw oraz z uwagi na opanowanie dostępu do wody w pobliżu miejsc bytowania. Zwiększenie siły ludzkiej dzięki zastosowaniu maszyn, zwierząt pociągowych i transportowych oraz silników, w tym koła wodnego, parowego, spalinowego, elektrycznego i atomowego. Znamy i autor równie biegle w tej przestrzeni się porusza. Zastanawia jednak, dlaczego zdaniem autora dostęp do energii w rozwoju ludzkości wywołał w kilku cywilizacjach koncept niewolnictwa? Do tej pory najczęstszym wytłumaczeniem było, że niewolnictwo jest złą konsekwencją instrumentu pieniądza – precyzyjniej długu, który niespłacalny wpycha tak jak branka wojenna, jasyr, w poddaństwo fizyczne. Mechanizm ów jest skuteczny i dzisiaj. Niewolnictwo jest zakazane. Jednak przymus ekonomiczny, dług zaciągany na dożycie i dzisiaj wpędza wielu prekarian w niewolę ekonomiczną.

Pogląd, że maszyny zabiorą ludziom pracę jest tak stary jak wspomnienie luddyzmu. Ciekawe jest moim zdaniem co innego! Czy: praca w życiu społecznym jest karą osobniczą czy też konieczną drogą do transcendencji, samorealizacji? Pytanie owo dotyka każdego, niezależnie od wyznawanego światopoglądu, wszak praca niejedynie wymiar alimentacyjny winna mieć. Świat maszyn, trwający bez ludzi i nie dla ludzi być może będzie trwał, ale kogo będzie obchodził? Automat, nawet kierowany przez maszynową naukę (ML) nie osadzi się w aksjologii i celowości. 

Ciekawe są fragmenty o postępie informatycznym. Cena pamięci, koszt informacji logarytmicznie się zmniejsza. Jednak wartość krańcowa w ekonomii jest jedynie asymptotycznie ocierającą się o „zero”. Czas ma znaczenie, choćby ten czas, który człowiek poświęca na konsumpcję skutków rewolucji informatycznej i nie idzie o zabawę, o zwykłą recepcję skomplikowanych algorytmów na silosach danych.

Zakładany przełom energetyczny, oparty na bezpłatnej energii solarnej jest iluzją. Energia słoneczna jest powszechna, może być najtańszym źródłem, gdy technologia ogniw krzemowych i baterii litowych się udoskonali, jednak nie będzie to energia darmowa. Wartość końcowa, rezydualna, instalacji jest ujemna. Konieczna będzie utylizacja farm, gdy układy osiągną zakładany czas eksploatacji.

Współczesna gospodarka potrzebuje minerałów, szczególnie metali ziem rzadkich. Obieg zamknięty i projekt non waste nie rozwiążą problemów podażowych przy rosnącym popycie. Autor kreśli wizję pozyskiwania surowców z planetoid i asteroid w kosmosie. Ba, nawet uwzględnia konieczność zasilania rakiet paliwem produkowanym poza ziemią, wytwarzaną z wykorzystaniem lodu odszukanego poza orbitą ziemską. Przecież eksploatacja kosmosu to taki sam model jak zdobycze kolonialne. Przypomnijmy potęgę imperium hiszpańskiego, które karlało pod naporem zamorskiego srebra i złota. Czy tym razem wszystko pójdzie dobrze, bo taką wizję mamy? Ekspansja konkwistadorów tak wspaniale zaczęła. Skończyła ospale, bo o pracy zapomniała. Bez ludzi i ich trudu zły los się uśmiechnie.

Doktorant wieszczy koniec wszelkich niedoborów jako wynik postępu technologicznego, dostępu do pozaziemskich zasobów, wdrożenia zmian inżynierii genetycznej. Być może ludzkości będzie więcej dane dostępu do dóbr, jednak człowiek ceni sobie relacje międzyludzkie, relacje własnego posiadania w porównaniu z bliźnim. Miarą jest sąsiad, nie historia. Czas z pewnością jest nieubłagany i mimo, że jest dobrem Giffena upływa boleśnie.

Potrzebujemy żywności. Pokarm jest podstawą piramidy dóbr. Trwają pracę nad wytworzeniem protein poza ustrojem żywych zwierząt. Jedzenie jest czynnością społeczną. Wspólny posiłek buduje więzi. Hodowla genetyczna kierowana jest w odtworzenia smaku, struktury, kompozycji składników i zapachu powszechnych produktów, choćby mięsa wołowego. Czy nie dziwne, że chcemy uzyskać substrat, produkt zwierzęco podobny a nie zbilansowany ze składników odżywczych posiłek dietetycznie dedykowany i zindywidualizowany? Może powodem jest ucieczka od przyrównania człowieka i wołu poprzez karmienie paszą a nie żywnością.

Praca naukowa została wykonana. Autor udowodnił własną orientację w literaturze przedmiotu. Czas na pierwsze samodzielne tezy badawcze, oto i one.

Populizm narzędziem kontrolowania i kształtowania zmian światopoglądowych ludu. Skoro prawa dziejowe i doświadczenie zawodzą dla dróg rewolucyjnych i edukacyjny, trzeba wybrać przekupstwo. Obiecać warto a może to zmianę wywoła. Nadzieją, celem, przynętą tym razem będzie luksus dla każdego. Tak, nie rewolucyjny skok cywilizacyjny, który zawiódł w Rosji Radzieckiej i innych próbach socjalizmu historycznego, lecz obietnica raju, wybawienia od pracy i niedoborów. Skoro wszyscy chcemy, każdy wygrywa to kto nas powstrzyma?

Rzetelność i kultura badacza nakazują zadać pytanie, dlaczego tym razem ma się utopia powieść? Instrumentarium sukcesu jakżeż nam znajome. To rozpoznane już sposoby kształtowania relacji społecznych. 

Przypominając i relacjonując Aaron Bastani rekomenduje wprowadzenie lokalnego protekcjonizmu, choćby dla ograniczenia migracji mas ludzkich. Opowiada się za uspołecznieniem, czyli dajmy wszystko wszystkim. Ludowe instytucje powinny zakotwiczyć spółdzielczość. Tak spółdzielcza forma własności i spółdzielcza lokalna wytwórczość. Po co zatem komunizm  i to luksusowy oraz powszechny? Myśl młodego neomarksisty biegnie dalej. Postuluje by większe organizmy gospodarcze zostały znacjonalizowane. Państwa jednak prowadzące biznesy ponadlokalne winny wyzbyć się swej przewagi w dziedzinie uwarunkowania w czasie i w cenie pieniądza. Człowiek, ludzie, społeczeństwo, zdaniem autora muszą mieć zagwarantowane usługi podstawowe. Prawa dostępu do żywności, lokalu, hobby, komunikacji, zdrowia są prawami człowieka. Jeśli coś jest prawem to zielona i czerwona rewolucja musi to uszanować. Środki na zmiany pozyskamy z powszechnego podatku od śladu węglowego. Regulatorem w trakcie przekształcania modeli społecznych będzie bezwarunkowy dochód podstawowy. Co ciekawe inspiracją są prace badawcze i teoretyczne dwóch autorów, ekonomistów Michała Kaleckiego i Włodzimierza Brusa. Tak to Polacy. Było w ubiegłym wieku na studiach w trakcie fakultetów, póki co jeszcze się nie przyjęło.

I tak opowieść dobiegła końca. Dziękuję tym z Was, którzy dotrwali.

Jak zawsze idzie tylko i wyłącznie o to KTO, na KOGO będzie pracował.

To było to, co było do udowodnienia.

Witold Solski