O istocie pracy w epoce antropocenu i algorytmu
Praca nie jest pojęciem ani neutralnym, ani oczywistym. Jest raczej aktem wiary, obiektem regulacji, źródłem wyzysku, a czasem bywa polem emancypacji. W różnych epokach i systemach ideologicznych przyjmowała odmienne znaczenia. Praca jako kara (biblijna), jako wartość (protestancka etyka pracy), jako towar (w kapitalizmie), jako prawo (państwo opiekuńcze) czy jako zbyteczny koszt (w erze automatyzacji).

 

Współczesna ekonomia, przynajmniej w dominującej formule, traktuje pracę instrumentalnie. Praca jest zmienną w funkcji produkcji, czynnikiem kosztów lub wskaźnikiem zatrudnienia. Praca jest czymś znacznie więcej. Praca to główny kanał, przez który jednostka wchodzi w relacje społeczne, tworzy wartości, afirmuje swoje miejsce w świecie. W ujęciu Marianny Mazzucato, nie każda działalność rynkowa tworzy wartość. „Wartość to nie cena, a nie wszystko, co ma cenę, tworzy wartość” – pisze ekonomistka. W jej koncepcji tworzenie wartości powinno być rozumiane jako aktywność przyczyniająca się do wspólnego dobra, a nie tylko do zysków finansowych.

Z kolei Kate Raworth, autorka ekonomii obwarzanka („doughnut economics”), proponuje ramy, w których praca musi mieścić się między dwoma granicami. Tłoczy się między socjalnym minimum (godne życie dla wszystkich) i ekologicznym maksimum (granice planety). Eksploatacja pracy, tak jak eksploatacja środowiska, jest zatem przekroczeniem granic sprawiedliwości i zrównoważonej etyki.

W tradycji marksistowskiej praca to pole wyzysku. Harry Braverman, autor fundamentalnego studium „Labor and Monopoly Capital”, pokazał, jak kapitał degraduje pracę, odbierając jej sens i autonomię. Poprzez taylorystyczne zarządzanie, praca zostaje pozbawiona wiedzy i kontroli, a pracownik staje się dodatkiem do maszyny. Tę samą logikę kontynuuje M. Foucault, gdy pisze o ciałach ujarzmionych w systemach dyscypliny, że „Współczesna władza nie tylko karze, ale uczy, tresuje, organizuje ciało i umysł do produktywności”. Praca staje się narzędziem normatywizacji.

Derrida dorzuca do tego metafizykę obecności. Praca jako pełnia, jako to, co ma być obecne i mierzalne, zostaje poddana dekonstrukcji. To, co nieprzeliczalne, jak opieka, troska, afekt, jest wypierane z ekonomii. Boltanski i Chiapello w „Nowym duchu kapitalizmu” pokazują, jak kapitalizm przechwycił język krytyki. Obietnica autonomii i kreatywności w pracy została obrócona w mechanizm samoeksploatacji.

Homi Bhabha uczy nas, że relacja pracodawcy i pracownika w korporacji transnarodowej przypomina relację kolonialną. Jest to relacja asymetryczna, pełna mimikry i hybrydowości. Podwładny przyjmuje pozory zgody, by przeżyć. Tak rodzi się pozór partnerskiej relacji w rzeczywistości podporządkowania.

W teorii nowoczesnej polityki monetarnej (Modern Monetary Theory, MMT) praca ma jeszcze inne znaczenie. Praca to nie koszt, lecz zasób, który państwo powinno mobilizować poprzez zatrudnienie gwarantowane (Job Guarantee). W MMT to rzadkość pracy, a nie pieniądza, jest prawdziwym ograniczeniem. Skoro państwo jako suweren monetarny może emitować walutę, to jego obowiązkiem moralnym staje się zapewnienie zatrudnienia i włączenia społecznego.

W koncepcji ESG (Environmental, Social, Governance) wartość dla interesariuszy wykracza poza wskaźniki zysku. Pracownicy mogą doświadczać ideologicznych korzyści z pracy w firmie etycznej. Wypatrują poczucia sensu, zgodności wartości, uczestnictwa w czymś większym. Marketing zorientowany na interesariuszy ma ich nie tylko angażować, ale legitymizować sens istnienia organizacji w oczach społeczeństwa. To jednak broń obosieczna. Korzyści ideologiczne mogą być narzędziem kooptacji.

Praca ma wymiar moralny. To, czy mogę dać świadectwo swojej kompetencji, tworzy wartość. Człowiek w pracy nie tylko zarabia, ale i potwierdza swoje istnienie. „Człowiek pozbawiony możliwości pracy traci głos w sferze publicznej” – pisała Hannah Arendt. Praca jest warunkiem pełnego obywatelstwa, często ostatnią granicą przed marginalizacją.

Współczesne pytanie dudni. Czy sztuczna inteligencja pracuje? Czy uczenie maszynowe to praca, czy tylko symulacja? Gdy AI tworzy tekst, generuje kod, obsługuje klienta, wykonuje fizyczną funkcję – czy nie jest to forma pracy?

AI nie posiada świadomości ani poczucia sensu, nie doświadcza wyzysku ani upodmiotowienia. AI nie może być wyzyskiwana ani solidarnościowa. A jednak wypiera ludzi z rynku pracy.

Konsekwencje? Dehumanizacja rynku. Utrata wspólnoty pracy. Praca staje się przywilejem, a nie prawem. Niewykluczone, że nadchodzi era nowego niewolnictwa. Podporządkowania nie ludzi przez ludzi, lecz ludzi przez systemy. Wyzysk nie będzie wymagał biczów, lecz algorytmów.

Dlatego tak ważna jest reorientacja. Praca nie może być tylko środkiem do przeżycia. Musi stać się polem sensu, współodpowiedzialności i sprawiedliwości. Musimy na nowo zdefiniować wartość. Aksjologię nie jako cenę rynkową, lecz jako wkład w dobro wspólne. Nie wszystko, co mierzalne, ma znaczenie. I nie wszystko, co ma znaczenie, da się zmierzyć.

„Społeczeństwo przyszłości musi postawić sobie pytanie nie o to, jak zwiększyć wydajność, ale jak uczynić pracę godną człowieka” Spotykają się Raworth, Mazzucato i Braverman, każde z innego kierunku, ale z tą samą troską o godność, granice i sens. Z miłości do człowieka