ALARM

Najnowsze dane z polskiej gospodarki alarmują o kurczeniu się liczby firm. Jak podaje Gazeta Wyborcza,  „W pierwszej połowie br. do rejestru Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej (CEIDG) wpłynęło o blisko 26 proc. więcej wniosków dotyczących zamknięcia działalności gospodarczej niż w analogicznym okresie ub.r. W ostatnich miesiącach średnia wyniosła 17,4 tys., a wcześniej o 3,5 tys. mniej.

Ministerstwo Rozwoju i Technologii podało, że tylko w pierwszym półroczu 2022 r. do CEIDG wpłynęło łącznie ponad 104 tys. wniosków o zawieszenie działalności w stosunku do 83 tys. w ub. roku.

Specjaliści tłumaczą, że największy wpływ na tę sytuację mają ciągłe zmiany w podatkach. Chodzi przede wszystkim o „Polski ład” i jego kolejne nowelizacje, które powodują, że przedsiębiorcom albo przestaje się opłacać prowadzenie mikro działalności, albo po prostu mają dość niestabilnej sytuacji. Za tym argumentem przeważają dane miesięczne dotyczące składanych wniosków. Najwięcej, bo blisko 28 tys. zgłoszono w styczniu, czyli w okresie wejścia nowych zasad w życie.”

To właśnie samozatrudnieni prekariusze zamykają firmy mając dość.

ILE PAN BÓG DAJE PREKARIUSZOWI?

Pan Bóg nie daje już temu, kto rano wstaje, lecz temu, kto w ogóle nie śpi. Miejsca pracy oraz miejsca rozrywki zacierają się i nawzajem przenikają w oparach parzonej kawy i alkoholu.  Samoobsługa: chodzi o radość klienta z ubezwłasnowolnienia. W rzeczywistości następuje przesuniecie od pracy opłacanej (w firmie) do nieodpłatnej pracy wykonywanej przez klienta. Pigou dostrzegłby ironię: dochód narodowy i liczba miejsc pracy spadają̨, natomiast pracuje się̨ coraz więcej!

Najnowszym neologizmem jest wielozadaniowość. Opiera się ona na formule: „zrobić więcej, mając mniej!” W celu uchwycenia sytuacji, w której strażnicy mogą skłonić więźniów do odpowiedniego zachowywania się, Bentham używał terminu „architektura wyboru”. W latach siedemdziesiątych do idei panoptykonu powrócił Michel Foucault, ujmując ją w metaforze „produkcji uległych ciał”. Wkrótce wszyscy będą oceniać wszystkich. Jednakże to nasze społeczeństwo jest pierwszym, w którym politycy i komentatorzy skłaniają się do wiary, że praca da nam szczęście. Uznali bowiem, że wszyscy bezrobotni powinni mieć gwarantowane zatrudnienie, co za jednym posunięciem nada realną treść prawu do pracy.

W 1835 roku Alexis de Tocqueville zwięźle zobrazował tę kwestię stwierdzeniem, że zagwarantowanie każdemu pracy doprowadziłoby albo do przejęcia przez państwo kontroli nad całą gospodarką, albo do przymusu.

OBCY U BRAM

Denizen był cudzoziemcem, który w przeciwieństwie do Citizen’a arbitralnie otrzymywał od monarchy lub rządzącego pewne prawa – jednak nie wszystkie – jakimi rodzimi mieszkańcy lub obywatele obdarzeni byli automatycznie. W zamian za opłatę cudzoziemiec mógł więc dostać dokument nadania praw, upoważniający go w szczególności do zakupu ziemi czy prowadzenia handlu.

Migracja czasowa i wahadłowa. Większość obecnych migracji to nie asymilacja prowadząca do nowego obywatelstwa, lecz raczej proces pozbawiania obywatelstwa. Zamiast stać się osadnikami, wielu imigrantów traci rożne formy obywatelstwa. Nie mają ani praw należnych lokalnym obywatelom, ani praw obywatelskich z miejsca swojego pochodzenia, ani praw, które idą w parze z legalnym statusem. Wielu imigrantów doświadcza również braku obywatelstwa zawodowego, co jest konsekwencją odebrania im prawa do wykonywania zawodu. Nie mają także szans odzyskania odebranych im początkowo praw, co sprawia, że są wyjątkowo podatni na wyzysk.

RÓWNA PRACA RÓŻNA PŁACA

Jedno z neoliberalnych twierdzeń wykrystalizowanych w latach osiemdziesiątych zakładało, że państwa powinny dążyć do „elastyczności rynku pracy”. W przeciwnym razie wzrost kosztów pracy zmusiłby korporacje do przeniesienia produkcji i inwestycji do miejsc, gdzie będą one bardziej opłacalne.  Na rynkach pracy – wyłączywszy pracodawców i samozatrudnionych – główne rozróżnienie powstaje między pracownikami otrzymującymi zapłatę za wykonywaną pracę oraz pracownikami otrzymującymi stałą pensję.

Ci pierwsi świadczą pracę godzinową lub na akord, to płaca za wysiłek. Drudzy są nagradzani zaufaniem i otrzymują wynagrodzenie za dyspozycyjność i lojalność. Samozatrudnieni wynagradzani są za swój czas i bycie tarczą wszelkich zmian, a i tak jedynie w wysokości minimum dla egzystencji odsuwającego ryzyko wzbudzenia niepokojów społecznych.

Dlatego samozatrudnieni organizują się na bardziej wzór społeczeństwa obywatelskiego niż klasycznego związku zawodowego, ponieważ ich organizacja , taka jak OZZS „wBREw” ma nie tylko walczyć o ich interesy ale także lokować tę grupę w obszarze świadomości społecznej. A dodatkowo „wBREw” pracuje nad zmianą w myśleniu o pojmowaniu pracy, która obecnie jest relacją społeczną, a nie towarem na sprzedaż.

Witold Solski, przewodniczący OZZS „wBREw”