Przyjęło się od Trybunału Konstytucyjnego po plotkarskie media, że współdzielimy obywatelską zasadę zaufania do Państwa. Nie o polityce. Nie o bieżących udrękach. O źródle zaufania obywatela do państwa. Mimo zasady tak często recytowanej przez polityków i prawników wszelkie badania pokazują ograniczone społeczne zaufanie do władzy. Pewnie władzy do państwa daleko, jednak sięgnąć i objąć je w posiadanie to wszyscy demiurdzy polityczni by chcieli i pragnęli. Wywodzona z Konstytucji, w niej nie zawarta, zasada zaufania obywatela do państwa jest chciejstwem. Prawo nie jest źródłem zaufania obywateli do państwa. Konstytucja nie jest także źródłem zaufania do prawa. Czy zaufanie do państwa jest zasadą normatywną? Otóż nie jest. Zaufanie związane jest z przyrzeczeniem. Ufamy przyrzeczeniu opierając się na wzajemności. Oczekując spełnienia przyrzeczenia pozostajemy w zaufaniu. Państwo nie tworzy z nami więzi wzajemności. Nie na dotrzymaniu obietnicy ze strony państwa wspierać by się mogło zaufanie. Cenimy kulturę prawną. Wiemy, że prawo jest. Co więcej jesteśmy przeświadczeni, że obowiązujące prawo jest dobre. Kłopotem jest świadomość pustki i rozterki z jakiego powodu tak często musi być zmieniane, skoro było, jest i klops. Zgadamy się, że myślenie życzeniowe to jeszcze nie rzeczywistość zmaterializowana. Z historii i teraźniejszości się dowiadujemy o powszechnej rezerwie i nieufności wobec władców. To przecież przed wiekami sprzeciw wobec absolutu urodził w konsekwencji współczesną demokrację. Wybory to manifestacja i konsekwencja braku zaufania. Przed urną wyborczą weryfikujemy, manifestujemy swą postawę wobec państwa i naszych przedstawicieli. Instrumenty kontroli społecznej opierają się na braku zaufania. Hasełko „ufaj i sprawdzaj” zespawane jest z sowiecką doktryną. Kontrola z równości i braku zaufania pochodzi. Czym nam ludziom wypada równać się z państwem i obdarzać się zaufaniem? Jak pięknie, przy użyciu logiki zdań, pan prof. wyprowadził, „wywiedzenie normy z normy ma wyłącznie perswazyjny charakter.” Art. 2 w Konstytucji traktujący o państwie prawa nie jest równozakresowy bądź podrzędny do zasady zaufania obywatela do państwa. Nie sposób także zastosować wynikania zwrotnego dla dowodu instrumentalnego osadzonego na warunku przyczynowo – koniecznym. Fakt istnienia prawa nie przesądza nic ponad to. Nie traktuje nawet czy prawo owo jest dobre, a co dopiero czy konstytuuje kolejną zasadę normatywną. Pamiętajmy zatem, że zasada zaufania obywatela do państwa jest jedynie postulatem polityczno – prawnym. Oczywiście w postulaty można wierzyć. Wiara w prawo i wiara w zaufanie to jednak rozłączne byty. Państwo byli ogromnie mili i cierpliwi, że dotrwali do końca dygresji o relacji obywatela z państwem. Nie ufajmy Państwu a ono i My na tym tylko skorzystamy. To, co piszą, nie zawsze musi być prawdą, nawet gdy głosi tezę TK, który nie wszystkie swe zgodności przepisów jest łaskaw publikować.
Popisy po lekturze broszury „rządy prawa” prof. Józefa Nowackiego
Witold Solski