Decyzja o wycofaniu się z wprowadzenia jednolitego kontraktu pracy w Polsce, oparta na wynikach raportu Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych (IPiSS), to decyzja, która utrzymuje istniejące problemy na polskim rynku pracy. Choć rząd tłumaczył ją obawami o zbyt wysokie koszty oraz ograniczenie elastyczności, skutki tej decyzji będą dalekosiężne i uderzą przede wszystkim w pracowników zatrudnionych na niestabilnych umowach.
Konsekwencje dla pracowników na umowach śmieciowych
Polska od lat zmaga się z problemem nadmiernej liczby tzw. umów śmieciowych, takich jak umowy zlecenia i umowy o dzieło. Pracownicy na tych umowach są pozbawieni podstawowych praw socjalnych, w tym dostępu do urlopu płatnego, prawa do zwolnienia lekarskiego oraz pełnej ochrony emerytalnej. Sektor usługowy, handel, a także ochrona to branże, w których te niestabilne formy zatrudnienia są najczęściej wykorzystywane. Z perspektywy tych pracowników, brak reformy oznacza dalszą marginalizację ich pozycji na rynku pracy. Jednolity kontrakt pracy, który miałby zastąpić niestabilne umowy jednym, stabilnym rozwiązaniem, miał na celu poprawienie ich sytuacji. Wycofanie się z tej reformy jest krokiem wstecz, który utrwala dominację elastyczności zatrudnienia nad ochroną socjalną.
Zróżnicowany rynek pracy a potrzeba zmian
Raport IPiSS, który posłużył jako główny argument Ministerstwa Rodziny, podkreślał, że polski rynek pracy jest bardzo zróżnicowany. Obejmuje zarówno pracowników etatowych, samozatrudnionych, jak i pracowników działających w gig economy. Obawiano się, że wprowadzenie jednolitej umowy mogłoby ograniczyć elastyczność, szczególnie dla samozatrudnionych i osób na niestandardowych formach zatrudnienia, jednocześnie nie oferując odpowiedniej ochrony dla pracowników na umowach zlecenie czy o dzieło. W kontekście zróżnicowania rynku, jednolity kontrakt pracy, choć korzystny dla niektórych, mógłby być zbyt restrykcyjny dla innych, którzy cenią sobie elastyczność. Jednak istnieje potrzeba ochrony grup najbardziej narażonych na niepewność zatrudnienia.
Europejskie standardy – oddalenie się od flexicurity
Wycofanie się z reformy sprawia, że Polska dystansuje się od unijnych standardów. Model flexicurity, który z powodzeniem funkcjonuje w krajach skandynawskich, łączy elastyczność rynku pracy z silną ochroną socjalną. W krajach takich jak Dania system ten umożliwia pracodawcom łatwe zwalnianie pracowników, ale równocześnie zapewnia im szeroką ochronę socjalną oraz pomoc w znalezieniu nowego zatrudnienia. Zamiast czerpać z tych doświadczeń, Polska pozostaje w systemie, w którym pracownicy na niestabilnych umowach nadal nie mają pełnych praw socjalnych, a ochrona socjalna nadal odbiega od europejskich standardów.
Samozatrudnieni – brak regulacji i wyzwania
W Polsce samozatrudnienie jest często nadużywane jako forma zatrudnienia, pozwalająca pracodawcom na elastyczność kosztem zabezpieczeń socjalnych pracowników. Jednolity kontrakt pracy miał na celu uporządkowanie tej sytuacji, zapewniając samozatrudnionym większą ochronę, w tym prawo do płatnych urlopów oraz zabezpieczenia emerytalne. Obawy związane z ograniczeniem elastyczności samozatrudnienia mogły być jednym z powodów wycofania się z reformy. Jednak brak tej regulacji prowadzi do dalszego wykorzystywania samozatrudnionych, którzy w rzeczywistości powinni być objęci pełną ochroną pracowniczą.
Społeczne i długoterminowe skutki wycofania się z reformy
Rezygnacja z jednolitego kontraktu pracy prowadzi do dalszego wykluczenia ekonomicznego i socjalnego pracowników zatrudnionych na niestabilnych umowach. Osoby te, pozbawione dostępu do świadczeń socjalnych, w tym ubezpieczeń zdrowotnych i emerytalnych, są zmuszone funkcjonować w niepewności. Brak stabilnych umów utrudnia im planowanie przyszłości, ogranicza możliwości uzyskania kredytów czy budowania oszczędności. W dłuższej perspektywie może to prowadzić do poważniejszych problemów społecznych, zwiększenia nierówności oraz napięć społecznych.
Rezygnacja z tej reformy to decyzja, która utrwala segmentację rynku pracy, jednocześnie oddalając Polskę od europejskich standardów ochrony pracowników. Elastyczność zatrudnienia pozostaje faworyzowana kosztem praw socjalnych, co może przynieść więcej szkód niż korzyści, zarówno dla pracowników, jak i pracodawców.