Cezary Bachański o przyszłości rynku pracy

Nasza gospodarka nie da sobie rady bez cudzoziemców. Szacunkowo do 2050 roku ma ubyć ok. 8 milionów Polaków w wieku produkcyjnym, czyli blisko 30% ich aktualnej ilości.

Fakty

Na początek kilka faktów:

– Obecnie do ZUS jest zgłoszonych ok. 800 000 cudzoziemców

– Ponadto w Polsce studiuje ok. 57 000 cudzoziemców

– Zsumowana liczba cudzoziemców stanowi ok. 5% Polaków w wieku produkcyjnym

– Blisko 30% firm w Polsce zatrudnia pracowników z Ukrainy

– Zakładając nawet bardzo pesymistycznie założenie, że jeden cudzoziemiec zostawia w ZUS ok. 1000 zł miesięcznie to w skali roku są to wpływy do budżetu na poziomie ok. 9 miliardów złotych rocznie – tak, miliardów.

Nikt nie upomina się o prawa cudzoziemców, partie polityczne, które na sztandarach niosą poszanowanie godności i wolności przypominają sobie tylko o nich w sytuacjach wygodnych politycznie i propagandowych. Stali się oni elementem walki i kampanii politycznej, tematem zaczepnym i pozwalającym zdobyć głosy wyborców bazując na ludzkiej krzywdzie.

Już przyjechali

Ostatnio jadąc drogą krajową nr. 46 od strony Kłodzka co kilka kilometrów było widać duże zakłady produkcyjne, a na ich płotach powiewały ogromne reklamy z napisem: „zatrudnimy pracowników!”. Nie ma ludzi do pracy. Nie rozumiem też dlaczego w ostatnim czasie w przekazie medialnym panuje takie powszechne poruszenie o pracujących w Polsce cudzoziemcach. Musze was wszystkich zmartwić –  spóźniliście się – Ukraińcy już się kończą. Kiedy coraz większa część społeczeństwa zauważa wśród swojej okolicy obcokrajowców, a wiele firm dopiero teraz zdaje sobie sprawę, że bez nich nie da sobie rady – to chciałbym was uświadomić o nadciągającym deficycie rąk do pracy z Ukrainy.

Kto miał przyjechać i długoterminowo się osiedlić – raczej już to zrobił. Wiele osób przyjeżdżających też na prace sezonowe ma swoje ulubione miejsca i odwiedza rokrocznie tego samego gospodarza. Chociaż nawet i chętnych na zbiory owoców ubywa. Jest kwestią czasu kiedy blisko milion młodych i czujących swoją wartość ludzi może przedostać się do uczestnictwa w debacie publicznej.

Przy wyludniającym się naszym społeczeństwie są oni koniecznością. Zaraz się przewiną głosy, że zabierają pracę Polakom. Tak? Mam w takim razie pytanie, czy jesteś zainteresowany pracą w chłodni w temperaturze 5 stopni, wśród fetoru rozdrabnianego kurczaka w miejscu, gdzie jedyną atrakcją jest okoliczny supermarket? W Polsce nie pracuje tylko ten, który nie może ze względów zdrowotnych albo nie ma na to chęci – nie, oni nie zabierają nam pracy – a ratują Polskie firmy.

Zadyszka

Przytoczę statystykę dotyczącą wydawanych oświadczeń o powierzeniu wykonywania pracy dla osób z Ukrainy, przed wybuchem konfliktu Ukraińsko-Rosyjskiego było to 217 517 osób rocznie, natomiast po trzech latach od jej początku 1 71 4891, czyli w cztery lata zainteresowanie pracą w Polsce wzrosło prawie 8 krotnie (!). Myślicie, że gdyby Ukraina była stabilnym regionem, a przede wszystkim bezpiecznym, to by tu było tyle osób? No właśnie nie.

Przy takich wzrostach zadyszka w pozyskiwaniu pracowników musiała nastąpić – powtórzę się – Ukraińcy chętni do przyjazdu się kończą. Wielu pracodawców zaczyna szukać dalej, coraz mniej dziwi widok osoby z Afryki, czy Azji. Widzieliście, co się dzieje na zapleczach znanych sieci fast food? Odnalezienie tam osoby pochodzenia Indyjskiego, czy podobnego nie jest rzadkością, a zaczyna być… normą.

Kiepskie prawo

Polskie prawo imigracyjne nie było i nadal nie jest przygotowane na cudzoziemców. O ile ustawodawca miał jakieś w miarę sensowne zamiary w tworzeniu prawa (chociaż jest pełne dziur, jak ser szwajcarski), tak jego praktyka jest katastrofą. W 2019 roku w Województwie Mazowieckim wydano ok. 90 000 zezwoleń na pracę, a wiecie ile osób zajmuje się tym w urzędzie w Warszawie? SIEDEM. Tak 7. Jak to ma funkcjonować?

Zaraz pojawią się głosy, że niezbędna jest automatyzacja, a człowiek przestanie być potrzebny do pewnych prac i cudzoziemcy są nam nie potrzebni. Nie wiem, jaka robotyzacja musiała by nastąpić by zrekompensować stratę 8 milionów ludzi na rynku pracy. Mimo wszystko – tak – robotyzacja jest niezbędna.

Rolnictwo czeka całkiem spore wyzwanie przy zbiorach, już teraz jest z tym gigantyczny problem, a co dopiero w przyszłości. Samymi Ukraińcami nie dajemy sobie rady, a nie wyobrażam sobie lecącego Etiopczyka na trzy miesiące do zbierania truskawek i czereśni – no po prostu nie.

Polska niechęć

W ostatnim czasie słynną stała się sytuacja z granicy Polsko-Białoruskiej, gdzie kilkudziesięciu uchodźców z Afganistanu zostało uwięzionych przez służby graniczne na pasie ziemi niczyjej. Od razu zebrały się tam partie polityczne, mające oficjalnie za cel walkę o dobro cudzoziemców. Niestety, to wszystko jest jednym wielkim oszustwem i udawaną empatią. Dlaczego nie zajęliście się do tej pory notorycznym łamaniem prawa administracyjnego przez naszą administrację w postępowaniach o wydawanie zezwoleń na pracę i pobyt dla cudzoziemców? Prowadzi to do notorycznego łamania art.23 Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, który mówi o możliwości swobodnej zmiany pracy. Niestety poprzez naszą niedofinansowaną administrację decyzje wydawane są tak wolno, że często legalna zmiana pracy jest niemożliwa. No tak, przecież te setki tysięcy, jak nie miliony ludzi nie mają prawa do głosowania w wyborach – po co. Lepiej zrobić hałas na granicy dla 50 osób, lepszy wydźwięk medialny.

Ponadto Polski rząd nie ma żadnego planu imigracyjnego i wszystko robione jest na zasadzie „wydaje mi się”, w sumie poprzez lata pracy z cudzoziemcami zauważyłem, że jest niepisana zasada zakazu wydawania wiz dla muzułmanów, reszta polityki migracyjnej to pełna prowizorka.

W telewizji mówimy, że nienawidzimy imigrantów, stawiamy jakieś druty na granicy nadające się co najwyżej na obozy harcerskie i udajemy obrońców Polskości.

Cierpią potem na tym ci ludzie, którzy tu są. Płacą podatki, konsumują, robią zakupy i koegzystują w naszym społeczeństwie. Poprzez tę propagandę nienawiści rykoszetem dostanie zwykły pracujący cudzoziemiec wyglądający trochę egzotycznie. To na nim się skupi gniew części społeczeństwa i będzie kozłem ofiarnym, a wszyscy wkoło niego będą „robić na nim politykę”. Szkoda.