Od kilku lat od Kanady po Polskę toczy się dyskusja na temat dochodu gwarantowanego. Różnią się kwoty, koncepcje, uzasadnienia tej koncepcji, ale są też pierwsze doświadczenia: Niemcy, Hiszpania, Kanada czy Islandia – gdzie zamiast GDP skraca się tydzień pracy.

Można by powiedzieć, że problem płacy gwarantowanej to konieczność wypicia piwa, które sami sobie nawarzyliśmy, bo to najbogatsze kraje wkręciły się w kołowrót kultu dóbr materialnych i konsumpcji, fetysz społeczeństw Zachodu.

 

Jeremy Rifkin kończy pracę

W 1995 r. Jeremy Rifkin, amerykański publicysta ekonomiczny napisał książkę „Koniec pracy”, wieszcząc erę sztucznej inteligencji produkującej niemal wszystko, brak etatów i wzrost bezrobocia. Wszystko to podszyte jest lękiem przed powtórką Wielkiego Kryzysu lat 30., kiedy to nadprodukcja, kredyty i bezrobocie doprowadziły do katastrofy ekonomicznej, w której jedynym wygranym został przemysł zbrojeniowy.

Także Rifkin proponował jako jeden z pierwszych ideą dochodu gwarantowanego będącego lekarstwem na bezrobocie, wzrost przestępczości, brak perspektyw. Uważał, że tylko trzeci sektor, czyli usługi socjalne i komunalne w powiązaniu z dochodem gwarantowanym mogą rozwiązać problem. Pierwsze dwa sektory czyli sektor publiczny i wolny rynek tego nie zrobią. „Jedynym skutecznym sposobem zapewnienia bezrobotnym korzyści ze wzrostu produktywności jest zagwarantowanie przez rząd pewnego dochodu. Związanie tego dochodu z pracą na rzecz swojego otoczenia pomoże wzrosnąć i rozwinąć się gospodarce społecznej, a po jakimś czasie ułatwi przejście do społeczeństwa zorientowanego na potrzeby lokalnych wspólnot”- pisze Rifkin w swej książce. Ale Rifkin nie pisał nic o zmianie paradygmatu myślenia o pracy i wzroście gospodarczym, do czego potrzebne było kolejnych dwadzieścia lat. Dziś ekonomiści tacy jak Jason Hickel mogą już swobodnie pisać o postwzroście, a kolejne rządy lokalne i krajowe mogą eksperymentować z dochodem gwarantowanym.

Hickel, jeden z przedstawicieli idei postwzrostu /dewzrostu (ang. degrowth) w swojej książce „Mniej znaczy lepiej” pisze o konieczności zatrzymania i odwrócenia koncepcji rozwoju poprzez wzrost: wzrost PKB, wzrost wydobycia, wzrost mocy, wzrost siły nabywczej i wzrost wynagrodzeń. Zdaniem przedstawicieli idei postwzrostu stawką i celem jest nasze przetrwanie na planecie, a nie jej wyniszczenie w imię wzrostu i rozwoju. W tę szerszą koncepcję wpisana jest idea dochodu gwarantowanego. Pozwala on na przestawienie światowej gospodarki na nowe tory: ograniczonej konsumpcji i rozwoju usług zamiast produkcji, które tworzyłyby nowe miejsca pracy. Dlatego – wyjaśnia Akshat Rathi z Bloomberga – powstrzymanie wzrostu gospodarczego nie jest tożsame z recesją i nie grozi ono kryzysem czy bezrobociem. „Postwzrost to planowe spowolnienie, czy też skurcz gospodarki, który ma być zrównoważony w skali kraju” – mówi Rathi. Te rewolucyjne słowa o powstrzymaniu wzrostu w imię przetrwania gatunku ludzkiego wypowiada nie amerykański Lenin lecz amerykański analityk ekonomiczny.

USA i kasa

W Kalifornii już przyznawany jest młodym ludziom dochód gwarantowany wysokości od 500 do 1000 dolarów miesięcznie, który tym się różni od dedykowanej zapomogi, że jest regularny, a o jego przeznaczeniu decyduje ten, kto go otrzymuje. Przeciwnicy tej koncepcji mówią, że „jest to przekazywanie pieniędzy produktywnych jednostek tym, którzy mogą wybrać bycie nieproduktywnymi”. A wszystko to razem właśnie tworzy i napędza błędne koło kapitalizmu; wieczny rozwój oznaczający „coraz więcej” zamiast „coraz lepiej”, gdzie „coraz więcej” posiadać może tylko coraz węższa grupa uprzywilejowanych bogaczy nie bardzo chcących się dzielić tym, co mają, by wszystkim było „coraz lepiej”. Bo chodzi o to, by tylko im było „jeszcze lepiej”. 

Europa i czas

W Europie wielkimi entuzjastami skrócania tygodnia pracy do czterech dni są Hiszpanie. Dlatego jesienią 2021 zacznie się tam wdrażanie pomysłu w wybranych firmach, a obserwowanie rezultatów potrwa 3 lata. To – podobnie jak w Islandii – oferta dochodu gwarantowanego ukrytego w skróconym tygodniu pracy. Tam stwierdzono, że nie tylko wydajność pracy nie spada, ale i ludzie są szczęśliwsi.

Niemcy idą inną drogą i od kilku miesięcy 122 uczestników eksperymentu otrzymuje „za nic” 1200 Euro miesięcznie, które mogą wydawać na co zechcą, ale z wydatków muszą się spowiadać ankieterom.

Może okazać się podobnie jak w Kanadzie, że prawie 80 proc. uczestników podobnego eksperymentu znalazło dzięki niemu lepiej płatną i stabilniejszą pracę. Interpretacja naukowców stwierdza, że dochód gwarantowany zwiększył wiarę we własne możliwości. Inicjator niemieckiego projektu Michael Bohmeyer jest pewien, że osoby otrzymujące bezwarunkowy dochód podstawowy nadal będą pracować, ale też staną się bardziej kreatywne i skłonne do dobroczynności.

Polska nie chce GDP

Polacy nie ufają koncepcji GDP i w ankietowym badaniu 90% z nich przyznaje, że nawet jeśli by go otrzymali, to i tak pracowaliby dalej. Może wynikać to z błędnego założenia autorów badań, że 1200 zł miesięcznie wystarczy na cokolwiek poza wegetacją wspieraną nieodpłatnymi dostawami żywności od darczyńców. Poza tym w Polsce (i w innych krajach) istnieje problem finansowania GDP, bo ktoś przynajmniej na początku musiałby za to zapłacić. Paradoksalnie grupą zawodową, która natychmiast powinna otrzymać GDP są górnicy, bo jak wyliczyli eksperci bardziej opłaca się płacić górnikom „za nic”, niż za ich pracę w kopalniach, które przynoszą gigantyczne straty i ciągną w dół całą gospodarkę.

Celem koncepcji Gwarantowanego Dochodu Podstawowego jest wyzwolenie w ludziach kreatywności i dostosowanie tego, co nazywamy pracą do zmieniającej się w skali globalnej rzeczywistości.

Znawcy polskiego rynku pracy mają swoje zdanie na ten temat.

 

OZZS wBREw

Witold Solski, przewodniczący OZZS wBREw:

Idea powszechnego dochodu gwarantowanego funkcjonuje wraz z przekonaniem o opiekuńczej funkcji państwa. Idealne państwo z funkcjami społecznymi osadzone zostało na prawach i obowiązkach. Współcześnie zdziwieniem będzie przypomnienie, że o dochodzie uniwersalnym pisał już T. More, F.A. Hayek, dużo wcześniej niż zapadło proste pęknięcie na lewice i prawicę.

Dochód podstawowy płacony ma być przez wspólnotę wszystkim obywatelom na indywidualnych zasadach bez jakichkolwiek warunków. Powszechna Deklaracja Praw Człowieka w art. 25 stanowi: „każdy człowiek ma prawo do stopy życiowej zapewniającej zdrowie i dobrobyt jego i jego rodziny, włączając w to wyżywienie, odzież, mieszkanie, opiekę lekarską i konieczne świadczenia socjalne”.

Praca jest celem nie tylko materialnym. Pełni funkcje socjalizacyjne, jest źródłem kapitału społecznego. Kształtuje ostatecznie cnoty wspólnototwórcze takie jak odpowiedzialność, wytrwałość, pracowitość. Materializuje godność i potrzebność międzyludzką. Zatem rozwiązanie uniwersalnego dochodu nie będzie rozwiązaniem trwałym. By nie stygmatyzować potrzebujących warto wrócić do prac nad negatywnym, ujemnym podatkiem dochodowym.

Dodaj komentarz