Między relatywizmem a odpowiedzialnością.
Między korporacją a jednostką

Współczesny biznes nie jest już zamkniętym układem rachunkowym, w którym etyka sprowadza się do marginalnych klauzul w kodeksach postępowania. Globalizacja, technologia i przekształcenia demograficzne stworzyły nie tyle nowe warunki gry, co zupełnie nową jej planszę.

 

 

 

W rzeczywistości zarządzanie interesariuszami, zrozumienie lokalnych norm i rozwinięcie kompetencji etycznych są równie istotne jak znajomość arkuszy bilansowych. To właśnie na tym styku, między wartościami a interesem, rodzi się współczesna etyka biznesu.

Sweatshop egzemplifikacją „race to the bottom”
Pojęcie wyścigu na dno w Polsce zostało kulturowo wyparte.

Sweatshopy, czyli przemysłowe warsztaty wyzysku stały się ikoną mrocznej strony globalizacji. Zlokalizowane głównie w krajach Globalnego Południa, zatrudniają często dzieci i kobiety, oferując im skrajnie niskie wynagrodzenia, nieludzkie warunki pracy i brak zabezpieczeń socjalnych. Ich istotą nie jest jedynie naruszenie praw człowieka, ale systemowy mechanizm wyścigu ku minimalizacji kosztów. To właśnie „race to the bottom” – proces, w którym korporacje, ścigając się o niższe koszty produkcji, przenoszą działalność do państw o słabszych regulacjach, pogarszając warunki pracy zamiast je poprawiać. Nie dziwi, że model wyścigu na dno realizowany jest w Polsce poprzez modele biznesowe agencji. [APP, APT, AZ, AP]

Studium przypadku Levi Strauss w Bangladeszu, gdzie wykryto pracę dzieci, pokazuje, jak skomplikowany etycznie bywa globalny łańcuch dostaw. Firma – zamiast zerwać kontrakty – zainwestowała w lokalne programy edukacyjne i wsparcie rodzin, uznając, że moralnym obowiązkiem nie jest ucieczka od problemu, lecz jego transformacja. To przejaw działania zgodnego z ideą moral free space, w którym etyczna nawigacja wymaga od firm nie tylko świadomości lokalnych norm, ale i lojalności wobec wartości wyższych.

Relatywizm kulturowy kontra etyka uniwersalna

Etyka i relatywizm kulturowy stają tu naprzeciw siebie jak dwie metody porządkowania świata. Pierwsza zakłada, że istnieją wartości uniwersalne – hypernorms – które winny przewodzić działaniu w każdej kulturze. Druga głosi, że prawda moralna nie istnieje poza kontekstem kulturowym, a ocena działań musi być dokonywana z pozycji lokalnej normatywności.

Thomas Donaldson i Thomas Dunfee, twórcy Integrative Social Contracts Theory, proponują drogę pośrednią: „Hypernorms represent principles so fundamental to human existence that they serve as a moral floor under the various cultural norms of different societies”. Ich koncepcja zakłada istnienie wspólnych wartości, takich jak zakaz niewolnictwa, tortur czy dyskryminacji, ponad zróżnicowaniem kulturowym. W ujęciu „rób jak Rzymianie” może być etyczne tylko wtedy, gdy Rzymianie nie łamią zasad wspólnych całej ludzkości.

Relatywizm kulturowy bywa jednak wygodnym alibi dla bierności. Gdy menedżer w Chinach usprawiedliwia łapówkę jako gest kulturowy, a zachodnia firma milczy wobec pracy dzieci w Indiach, nie mówimy o wrażliwości kulturowej, lecz o etycznym oportunizmie. Jak trafnie zauważa Michael Sandel, „justice is not only about respecting choices people make, but also about the right way of valuing things”.

Etyka w relacji B2B. korporacja i mikro przedsiębiorca

We współczesnym modelu gospodarczym, zdominowanym przez relacje B2B, mikro przedsiębiorcy i samozatrudnieni są nie tylko podwykonawcami, lecz także symbolicznymi ostatnimi ogniwami łańcucha odpowiedzialności. Relacja między korporacją a małą firmą nie powinna być traktowana w kategoriach wyłącznie transakcyjnych. W duchu etyki przymierza (covenantal ethics), partnerzy powinni działać w zaufaniu, szacunku i długofalowym interesie obu stron.

Maksyma „sprzedawca musi dbać” stanowi tu radykalne odwrócenie klasycznej zasady „kupujący niech się strzeże”. O ile ta druga, caveat emptor, zakładała, że odpowiedzialność za jakość spoczywa na nabywcy, o tyle nowoczesna etyka dostrzega, że siła ekonomiczna i informacyjna korporacji obliguje ją do dbania o kondycję swoich dostawców. Korporacja, wymagając terminowości, jakości i elastyczności, nie może jednocześnie oferować warunków płatności, które narażają małych kontrahentów na upadłość.

Podejście propagują m.in. Raj Sisodia i John Mackey, autorzy koncepcji Conscious Capitalism. Ich zdaniem, „Business is good because it creates value, it is ethical because it is based on voluntary exchange, and it is heroic because it lifts people out of poverty and creates prosperity”. Ich wizja zakłada, że firmy nie mogą ograniczać się do ochrony interesów akcjonariuszy, ale muszą współtworzyć dobrobyt dla wszystkich interesariuszy, tj. pracowników, dostawców, klientów i społeczności.

Współczesna etyka biznesu tkwi na progu transformacji

Współczesna etyka biznesu przechodzi głęboką transformację. Już nie wystarcza CSR jako dział PR. Coraz częściej mówi się o ESG, kapitalizmie interesariuszy, „potrójnej linii zysków” (Triple Bottom Line) i moralnej przejrzystości. Jeffrey Pfeffer, autor „Leadership BS”, ostrzega jednak przed fasadowością: „Companies love to talk about values but fail to incentivize the behavior that embodies them”.

Pojawiają się też wątpliwości, czy etyka nie jest dziś jedynie pustą retoryką. Czy nie staje się aksjologicznym substytutem religii, gdy wartości przestają być transcendentalne, a stają się menedżerskimi sloganami? Alasdair MacIntyre, w swoim After Virtue, przestrzega przed „etyką nowoczesności” jako zbiorem fragmentarycznych zasad oderwanych od wspólnoty i tradycji moralnej.

W świecie po religii, etyka jest jedynym językiem, który pozwala jeszcze mówić o dobru, odpowiedzialności i sprawiedliwości.

AI, prekariat i niespodzianki ludzkości

Wkraczająca w życie sztuczna inteligencja tylko zaostrzy etyczne napięcia. Automatyzacja decyzji, zacieranie odpowiedzialności, uprzedzenia w algorytmach. Otaczająca współczesność rodzi pytania o granice delegowania odpowiedzialności moralnej. Jak pytał Joseph Weizenbaum, twórca programu ELIZA: „Should we build systems that do what humans do, without ever asking whether humans should be doing them in the first place?”

Prekariat to niepewna, pozbawiona stabilizacji i reprezentacji klasa pracownicza, która staje się największym przegranym transformacji cyfrowej. Bez etycznej regulacji relacji pracy i nowego kontraktu społecznego, AI może pogłębić wykluczenie, zamiast je zmniejszyć.

Ale może też zaskoczyć. Być może właśnie nowa generacja firm – zakładanych przez etycznych przedsiębiorców, zbudowanych wokół wspólnot wartości – pokaże, że możliwa jest inna droga. Może filozofia „business as a force for good” okaże się nie utopią, lecz realną przyszłością. Może, jak pisze Paul Polman, były CEO Unilever: “We cannot close our eyes to inequality, we cannot pretend the planet will survive business-as-usual. The only successful business is one that serves the world.”

Epilog. Etyka jako miejsce dialogu

W zmiennym, złożonym świecie, etyka biznesu nie jest gotowym zbiorem reguł. Jest praktyką dialogu, nawigacją między interesami a wartościami, próbą tworzenia wspólnych przestrzeni sensu w różnorodnym i rozdartym świecie. Jeśli ma wypełnić aksjologiczną lukę po religii, musi być nie tyle dogmatem, co metodą. Etyką otwartą, refleksyjną, wrażliwą na kontekst, ale z pewnością nie aksjologią relatywną.

Przede wszystkim etyka musi powrócić do swojego źródłosłowu – ethos, czyli sposobu bycia we wspólnym świecie.

W oczekiwanym świecie nie chodzi tylko o to, czy coś się opłaca, ale o to, czy to coś czyni nas i innych, lepszymi ludźmi.