W mieście Z. działa ośrodek terapeutyczny. Ma umowę z NFZ na świadczenia zdrowotne, zatrudnia kilku terapeutów.
Kilku innych wypchnął już dawno na samozatrudnienie, bo by się budżet z powodu ZUS nie spinał.
Samozatrudnieni terapeuci kręcili nosami, bo przecież wykonują taką samą pracę jak etatowcy, a dostają mniejsze pieniądze i po opłaceniu ZUS zostaje im 19zł za godzinę pracy. Ale że z Ministerstwa Zdrowia gruchnęła pogłoska o podwyżce wynagrodzeń dla pracowników służby zdrowia, której przecież terapeuci są częścią, to się z kręceniem wstrzymali.
Podwyżka faktycznie nastąpiła, tyle że wszystko jest jak w informacjach Radia Erewań o rozdawnictwie aut na Placu Czerwonym; nie auta lecz rowery i nie rozdają tylko kradną.
Kierownictwo ośrodka poinformowało swoich terapeutów, że wszyscy dostaną podwyżki – etatowcy i samozatrudnieni. Jednak samozatrudnieni dostanę pięćdziesiąt groszy za godzinę pracy więcej, a etatowcy o co najmniej trzydzieści procent wyższą pensję. Jednak – jak powiedziało kierownictwo – budżet ośrodka się nie zmienił i nadal musi się spinać, a pieniędzy więcej nie ma.
– Jak to jest możliwe? – zgodnie zdziwili się terapeuci etatowi i samozatrudnieni.
– Ano tak to, że musimy zwolnić trzech terapeutów – powiedziało kierownictwo – wtedy pozostali dostaną zapowiedzianą przez ministerstwo podwyżkę, bo damy im pieniądze zwolnionych.
– To wyrzucacie terapeutów?
– A skąd! – powiedziało kierownictwo – przejdą na samozatrudnienie i wtedy będą mogli dostać pięćdziesiąt groszy zasłużonej podwyżki.
I tak oto rządowi udało się podwyżki tak dać, żeby zabrać.
Komunikat związkowy:
Zapraszamy państwa posłów do wykonania na własnym organizmie podobnej operacji, po której z otwartymi rękami OZZS „wBREw” ich przyjmie w swoje szeregi z zaszczytnym tytułem: Poseł Samozatrudniony.